Przejdź do głównej zawartości

Wschodnie obietnice, niespełnione obietnice

Wystarczy obejrzeć początkowe 10 minut filmu, żeby się o tym boleśnie przekonać...
Główny wątek, na którym opiera się fabuła jest tak naciągany jak twarz rodzicielki Sly’a Stallone’a. Biedna Naomi przyodziana w kitel położnej odgrywa archetypiczną rolę ,,blondynki z dowcipów”. Zacznijmy od tego, że od ustalania tożsamości 14-letniej matki-denatki i poszukiwania krewnych rosyjskiej sierotki, są odpowiedzialne odpowiednio: policja, opieka społeczna, ewentualnie ambasada i urząd ds. cudzoziemców. Chyba że, w lewostronnej Anglii wszystko jest na opak i piguły robią też za detektywów. Pamiętnik jest upstrzony grażdanką, więc klops, bo ni pani maju, mimo że bohaterka Anną Iwanowną się zowie. Na szczęście pod ręką jest stary wujcio Skolimovsky, który ,,da, gawari pa ruski”, więc zagadka powinna być raz-dwa rozwiązana! Ale, ale wujcio po pięciu zdaniach się wzdraga i kategorycznie odmawia tłumaczenia słów takich jak : ,,gwałt” czy ,,prostytucja”, chociaż bratanica jest ponad trzydziestoletnią położną...
Anna Iwanowna postanawia jednak iść za ciosem i jak najszybciej odesłać dziecko za Ural albo i dalej, hen, na Kamczatkę, gdzie psy dupami szczekają. Chyba że przyjmiemy, że w swojej nieprzebranej naiwności, uważa ona, że sierotka to zaginiona dziedziczka rodu Romanowów lub wnuczka oligarchy rezydującego na Lazurowym Wybrzeżu. Wystarczy przecież oddać maleństwo do rąk własnych, a będzie żyć w zdrowiu, dostatku, długo i szczęśliwie... Idzie do ruskiej restauracji, żeby tam się dowiedzieć, co i jak. Od razu wpada w starcze łapy pana Semyona - właściciela przybytku, patriarchy, papy, wierchuszki angielskiej filii ruskiej mafii - słynnej i groźnej nie mniej niż car Iwan IV z Rurykowiczów.
Nasza Anna Iwanowna łyka łyżkę swojskiego barszczu, a przy okazji zapewnienia translatorskiej pomocy Don Corleona Wschodu („da, da pomogę Ci drogie dziecko, oddaj mi tylko ten dzienniczek, podaj swój adres, numer buta, nazwiska i imiona rodziny do piątego pokolenia wstecz... A tak przy okazji, wolisz dokonać swojego słodkiego żywota przez uduszenie czy utopienie?”. Ostrzegawcze lampki ulegają przepaleniu, kobieca intuicja idzie się je*ać, nie dzwoni w żadnym kościele, wszystkie znaki na niebie i ziemi nie zostają odczytane przez naszą biedną bohaterkę i tak brniemy dalej w oparach absurdu, wódki i londyńskiej mgły do szczęśliwego końca!

,,Wschodnie obietnice”, 2007, reż. D. Cronenberg

Komentarze