Przejdź do głównej zawartości

Trzygodzinna łopatologiczna kolubryna, czyli historia Węgier w pigułce (wersja hamerykańska)

Poprawna, akademicka, nudna, epicka, rozwleczona, przewidywalna saga rodzinna na tle wichrów i namiętności wielkiej historii, gdzie odhaczamy kolejno: I wojnę, II wojnę, powojenny stalinizm i wieńczące film powstanie 56'. Analogicznie obserwujemy ewolucję stanu zarostu głównego bohatera: austro-węgierska broda, międzywojenny wąsik i powojenne, komunistyczne sauté.  
Nazwisk takich jak: Béla Kun, Miklós Horthy, Imre Nagy czy János Kádár, nie uświadczymy. O takich wydarzeniach jak: fundamentalny traktat w Tranion z 1920 roku czy akcje deportacyjne węgierskich Żydów (stanowili najliczniejszą grupę ofiar Auschwitz), również nie usłyszymy, a gwoli przypomnienia to film o ,,historii trzech pokoleń żydowskiej rodziny Sonnenscheinów na Węgrzech na tle burzliwej historii XX wieku(sic!). Nie od dziś wiadomo, że nadmiar wiedzy szkodzi, a hamburgerom zza oceanu to już szczególnie... W takiej sytuacji wymaganie od węgierskiego reżysera nakreślenia tła społecznego i oddania niuansów stosunków etnicznych wydaje się marzeniem ściętej głowy:). Ważne, że znalazło się miejsce na poszukiwania ,,mrocznego przedmiotu pożądania, czyli przepisu ziołowej nalewki dziadzia Emmanuela.

,,Kropla słońca, 1999, reż. I. Szabó

Komentarze